W Polsce w obiektach zabytkowych wciąż brakuje nowoczesnych rozwiązań przeciwpożarowych. Potrzebna jest większa elastyczność w stosowaniu przepisów

admin
7 min czytnia

Pojawiają się nowe rozwiązania w ochronie przeciwpożarowej zabytków!

Pogodzenie interesów konserwatorów, projektantów, inwestorów, rzeczoznawców i służby ochrony pożarowej stanowi jedno z największych wyzwań w zakresie ochrony przeciwpożarowej obiektów konserwatorskich. Pożary zabytków, takich jak m.in. katedra Notre-Dame w Paryżu, przyczyniają się do wprowadzania nowatorskich rozwiązań technicznych w dziedzinie ochrony przeciwpożarowej. W Polsce obowiązuje już konieczność instalacji systemów detekcji. Inwestorzy często jednak rezygnują z realizacji projektów dotyczących obiektów zabytkowych z uwagi na zmieniające się i coraz bardziej restrykcyjne przepisy czy też względy ekonomiczne.

– „Wydaje mi się, że największym wyzwaniem związanym z ochroną przeciwpożarową obiektów konserwatorskich jest pogodzenie wytycznych konserwatorskich z życzeniami czy też z programem inwestorskim i oczywiście tym, co my jako projektanci chcemy wycisnąć z projektu, jak również zmieszczeniem się w zakładanym budżecie” – mówi w rozmowie z agencją Newseria Piotr Bujnowski, prezes zarządu Oddziału Warszawskiego SARP.

Podkreśla, że wiele zależy od inwestora i funkcji budynku – czy jest to obiekt publiczny, prywatny, czy też szeroko pojęte dobro kultury. Pogodzenie rozbieżnych interesów na linii projektant-inwestor-konserwator-rzeczoznawca, czy też służby ochrony pożarowej i konserwatorskiej, często stanowi jednak największe wyzwanie.

– „Można pogodzić interesy projektanta, zamawiającego, inwestora, służb konserwatorskich i ochrony przeciwpożarowej. Można i powinno się. Natomiast przykłady negatywne to nie jest kwestia ich pogodzenia, tylko po prostu kwestia dramatu, takiego jak np. najbardziej chyba w ostatnich latach znany pożar katedry Notre-Dame w Paryżu, gdzie obiekt średniowieczny, jedna z ikon architektury europejskiej, spłonął, co pokazuje, że to jest problem” – wyjaśnia Piotr Bujnowski.

Jak zaznacza, tego typu obiekty stają się kamieniami milowymi w zakresie ochrony przeciwpożarowej. Dzięki nim wiadomo, że aby zachować ich charakter, należy wprowadzić szereg nowatorskich i drogich rozwiązań technicznych.

– „Mam nadzieję, że za jakiś czas dotrą one do obiektów zabytkowych o podobnej randze, również w Polsce, i będzie trzeba w którymś momencie te pieniądze wydać, a więc zapobiegać. Nie będziemy czekać, aż spłonie np. Bazylika Mariacka czy katedra w Gdańsku. To są obiekty o porównywalnej randze, jakości oraz wartości architektonicznej i kulturowej dla Polski” – podkreśla prezes Oddziału Warszawskiego SARP.

W Polsce najczęściej dochodziło do pożarów obiektów sakralnych. Według danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej tylko w 2018 roku odnotowano ich 113. Ponadto w 2006 roku ogień pojawił się na dachu kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, który wzniesiono w XIII wieku i rozbudowano w XIV wieku. Doszło do zawalenia się konstrukcji czterech dachów. Pożar zniszczył dach z więźbą, a wnętrze kościoła uległo zalaniu na skutek prowadzonych działań ratowniczo-gaśniczych. W pożarze ucierpiała też wieża kościoła wraz z wieńczącym ją hełmem i znajdującym się w niej zabytkowym carillonem.

Równie głośno było o poważnym pożarze w zabytkowym kompleksie klasztornym w Alwernii w 2011 roku. Zniszczenia objęły górne kondygnacje klasztoru, a także zalanie wodą wnętrz kościoła i klasztoru. Obiekt pozbawiony był systemu sygnalizacji pożaru. Spłonęło około tysiąca metrów kwadratowych dachu nad budynkiem mieszkalnym i częścią kościoła.

– „W Polsce to też jest kwestia tradycji budowania. Było u nas na przestrzeni kilkunastu lat kilka pożarów kościołów, najczęściej kościołów drewnianych zabytkowych, też jedna z cerkwi spłonęła. To są obiekty unikalne, których praktycznie nie da się odtworzyć, zwłaszcza jeżeli obiekt był cały z drewna. Natomiast wiem, że w wielu obiektach w tej chwili na terenie Polski zostały wprowadzone systemy detekcji, systemy informujące o tym, że jest pożar” – wyjaśnia Piotr Bujnowski.

Podkreśla, że jeżeli straż pożarna zareaguje szybko, można zapobiec ich całkowitemu zniszczeniu. Wprowadzenie systemów alarmowych zostało już wprowadzone, co jest związane również z kwestią ubezpieczeń. Ubezpieczyciele nie zwracają pieniędzy za obiekty, które spłonęły, a nie były wyposażone w odpowiednie instalacje. Ekspert zaznacza również, że Polski nie stać jeszcze na systemy i rozwiązania, które zastosowano w Notre-Dame.

– „Nasze prawo jest w wielu aspektach skomplikowane. Wystarczy w odpowiedni sposób stosować te przepisy, a kolejnych ja bym już nie wprowadzał. Zwłaszcza że w zeszłym roku weszła ustawa, która nakazuje, w zależności od kategorii budynków, między innymi instalowanie czujek, sygnalizacji pożarowej. Wystarczy więc dobrze stosować te zapisy prawne, które już mamy” – tłumaczy prezes Oddziału Warszawskiego SARP.

Mowa o nowelizacji rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7 czerwca 2010 roku w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów, które zostało opublikowane 22 listopada 2024 roku. Wprowadza ona zmiany w dwóch obszarach funkcjonowania ochrony przeciwpożarowej budynków. W pierwszym zmiana polega na określeniu obowiązku stosowania odpowiednich urządzeń wykrywających zagrożenia związane z pożarem lub uwolnieniem tlenku węgla. Celem jest ograniczenie liczby ofiar śmiertelnych i osób rannych w pożarach oraz zatruć tlenkiem węgla (czadem). Zmiana w drugim obszarze dotyczy wprowadzenia obowiązku odpowiedniego oznaczenia miejsc połączenia ściany oddzielenia przeciwpożarowego ze ścianą zewnętrzną oraz z dachem w wielkopowierzchniowych budynkach handlowych, produkcyjnych oraz magazynowych.

– „Na rynku pojawia się dużo nowych rozwiązań, natomiast w większości są to udoskonalenia już istniejących. Czyli różne sposoby gaszenia pożaru środkami wodnymi albo niewodnymi, coraz doskonalsze systemy sygnalizacji pożaru bądź też zdarzeń, które poprzedzają pożar. Czasami jeszcze zanim się pojawi, to po prostu jest albo podniesiona temperatura, albo jakieś zwarcie” – wyjaśnia Piotr Bujnowski.

Jak zaznacza, z tego, co dotąd udało się ustalić, pożar katedry Notre-Dame rozpoczął się od zwarcia w instalacji elektrycznej. Jeśli więc służby otrzymałyby sygnał o jego zaistnieniu wcześniej, mogłyby szybciej zareagować.

– „Rozwiązania techniczne z roku na rok są coraz lepsze, ale na końcu każdego rozwiązania technicznego stoi człowiek, który musi je zaimplementować, a potem odpowiednio szybko zareagować” – dodaje.

Architekci, inwestorzy i wykonawcy mierzą się

Udostępnij
Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *